To krem o kompleksowym działaniu 4 w 1: ochrona skóry, krycie niedoskonałości, pielęgnacja i nawilżanie. Poprawia strukturę skóry, reguluje wydzielanie sebum, kryje niedoskonałości.
Missha Vita Matte łączy 7 podstawowych kompleksów witamin pochodzących z naturalnych składników. Zawiera łagodzący ekstrakt z grejpfruta, wyciąg z korzeni perełkowca wąskolistnego, uspokaja i zalecza problemy skórne.
Jak już wspomniałam pierwsze moje wrażenia były pozytywne: dobre krycie, naturalny efekt, przyzwoite matowienie skóry.
Kiedy teraz go przetestowałam i skonfrontowałam swoje wrażenia z wcześniejszymi zapiskami, to jestem zaskoczona. Nie wiem, czy to efekt pory roku, zmian w cerze, czy też testowałam go wcześniej po innych kremach, które nie sprawdziły się na mojej cery, stąd pozytywne wrażenie na zasadzie kontrastu.
Opiszę swoje wrażenia na dzień dzisiejszy:
PLUSY:
- gęsta, odżywcza formuła dobrze sie rozprowadza i jednocześnie pielęgnuje skórę
- mimo jasnego odcienia daje naturalny efekt
- dobrze pokrywa przebarwienia skórne ( trochę gorzej cienie pod oczami i znamiona na skórze)
- po nałożeniu dobrze stapia się ze skórą i mimo braku matu efekt jest zadowalający
MINUSY:
- średnio pokrywa cienie pod oczami i znamiona
- po nałożeniu jest widoczny na skórze
- zbiera się w porach
- podkreśla suche skórki
- jest ciężki
- po 3 godzinach na twarzy pojawia się błyszcząca tafla a pory są jeszcze bardziej widoczne
Ten podkład nie jest dla mnie, a czy Wam sie sprawdził?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz