piątek, 10 sierpnia 2012

Olejki do włosów- przegląd

Ponieważ od lat farbuję włosy na kolor blond, mam je poważnie już przesuszone i zniszczone. Na szczęście istnieją olejki do włosów, dzięki którym włosy wydają się zdrowe i błyszczące. Wśród wielu wypróbowanych olejków, większość była co najmniej mierna. Ale mam kilka faworytów, których używam stale, naprzemiennie i wg mnie spełniają swoją rolę.
Klasyka AVONU- Serum na zniszczone końcówki natychmiast wygładza rozdwojone końcówki i nadaje włosom blask. To nie reklama- to prawda. Nakładam je nie tylko na końcówki, ale również na całą długość włosów (lecz nie przy skórze, by nie stworzyć efektu przetłuszczonych włosów). Zawiera filtry, dzięki czemu chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.





KALLOS- Jedwab olejek regeneracyjny GLOSSY  podobnie jak serum AVONU znakomicie nabłyszcza- żaden nabłyszczacz nie daje tak naturalnego, lustrzanego odbicia.  Ponadto pielęgnuje i chroni włosy zniszczone, rozjaśnione, poddawane licznym zabiegom fryzjerskim.





SYOSS ABSOLUTE OIL- olejek  pielęgnacyjny, który ma dosyć gęsta formułę, lecz piękny, długo pozostający na włosach zapach.  Zawiera olejki pielęgnacyjne, które wnikając do włosa mają go regenerować i chronić. Trzeba bardzo uważać, by z nim nie przedobrzyć, bo zbyt duża jego ilość obciąża włosy (ja mieszam go zawsze z olejkiem nabłyszczający Avon lub Kallos).




AVON Odżywcza kuracja z marokańskim olejkiem arganowym dla wszystkich rodzajów włosów ma podobnie jak SYOSS gęstą formułę i złoty odcień.  Produkt ten  zawiera w swoim składzie olejek arganowy, występujący tylko w południowo- zachodnim Maroku, posiadający cenne właściwości pielęgnacyjne. Kuracja wzmacnia włosy, nadaj im blasku, gładkości  i miękkości, dzięki czemu lepiej się układają.





Na koniec zawsze dodatkowo nakładam na włosy MYTHIC OIL olejek odżywczy eliksir   firmy L’oreal, zawierający olejek z avocado i pestek winogron.  Posiada w swoim składzie witaminy A, B1, B2, D oraz niezbędne kwasy tłuszczowe  Omega3. Ma on bardzo lekką formułę, nabłyszcza, nie obciążając włosów, znakomicie nadaje się do ich układania. Używam go zawsze , gdy dodatkowo chce je przygładzić, nawilżyć, czy po prostu odświeżyć fryzurę.





czwartek, 9 sierpnia 2012

SNAIL RECOVERY GEL- żel MIZON z filtratem wydzieliny ze ślimaka

Nazwa nie brzmi zachęcająco, natomiast opis tego produktu i obietnice producenta jak najbardziej.

Żel ma postać bezbarwnego, przeźroczystego… żelu  J  Jego głównym zadaniem ma być gojenie skóry, usuwanie blizn i zapobieganie starzeniu. Zawiera on w swoim składzie alantoinę, która  wygładza i „reperuje” skórę twarzy,  zaś kwas hialuronowy nawilża skórę a także wpływa na zwiększenie produkcji kolagenu, wiąże wodę w organizmie, zwiększając tym samym  nawilżenie skóry (albo inaczej- chroni skórę przed utratą wilgoci).
Żel  ten jest polecany dla  cery problemowej, trądzikowej, wrażliwej, z niedoskonałościami. Przyspiesza proces gojenia i regeneracji naskórka, gdyż 74% tego żelu to filtrat wydzieliny ślimaka, który ma działanie odbudowujące.
Żelu używam pod inne kremy, gdyż uważam, że niedostatecznie będzie chronił skórę przed starzeniem –jednak jest to moje subiektywne spostrzeżenie.
Stosuję go  na całą twarz, również pod oczy, bo  znakomicie nawilża skórę. Dużym plusem jest lekkie zmatowienie skóry, lecz w moim przypadku  nie nadaje się on jako krem na dzień, pod BB krem. Używam go na noc i po  dwóch tygodniach stosowania rzeczywiście skóra jest w lepszej kondycji. Z pewnością lepsze efekty osiągnie się, jeśli kurację poprzedzimy wizytą u kosmetyczki.
Niektóre zaczerwienienia  zniknęły, jednak do efektu całkowitej regeneracji skóry jeszcze daleko- ale będę próbować dalej. 
W przypadku spektakularnej odmiany skóry- dam znać J
Jakich kremów nawilżających używacie? Spełniają swoje zadanie?

wtorek, 7 sierpnia 2012

Wyszczuplający twarz krem Bio-Essence z ATP

Od długiego juz czasu myślałam o zakupie tego kremu. Ze względu na cenę planowałam kupić próbki, by sprawdzić, czy rzeczywiście działa. Najbardziej interesowało mnie jego działanie wyszczuplające- w które nie wierzyłam!!! I chyba słusznie. Ostatecznie zdecydowałam się na zakup.

BIO- ESSENCE Face Lifting Cream with ATP reklamowany jest jako innowacyjny i bestsellerowy w Azji krem spalający nadmiar tłuszczu z twarzy. Działanie wyszczuplające ma być rezultatem działania cząstek ATP. Efektem stosowania kremu jest odzyskanie pięknych, ostrych rysów.

Brzmi jak bajka, ponadto wszelkie recenzje i filmiki mówią o tym, iż po kilku minutach twarz jest wyraźnie szczuplejsza- jako dowód pokazywany jest dokładny pomiar.

Krem na formę kremowo- żelową, rozprowadza się  opornie, gdyż skóra szybko go wchłania. Z jednej strony jest to plus, bo skóra sama najlepiej wie, czego potrzebuje. Lecz biorąc pod uwagę cenę produktu zalecałabym nakładać go na skórę lekko zwilżoną tronikiem.
Efektu pieczenia i zaczerwienienia nie zauważyłam.
Po  kilku minutach zmierzyłam twarz. Cóż było za zaskoczenie, kiedy okazało się, że po 10 minutach „zniknęło” do 1,5 cm w niektórych miejscach pomiaru!!! Pomiary robiłam jeszcze na drugi dzień i po tygodniu stosowania kremu, niestety wyniki były nieprecyzyjne- jest to pewnie efektem tego, iż w trakcie mierzenia chcąc, nie chcąc za każdym razem inaczej ustawiałam i „naciągałam” metr.

Pomimo  niepewności odnośnie liczby centymetrów, czy też milimetrów, których ubyło, wyostrzyły się kontury twarzy. Ponadto krem znakomicie wygładza skórę. Po tygodniu kilka płytszych zmarszczek zniknęło, a pozostałe są mniej wyraźne. Skóra jest napięta i elastyczna , jednak krem niedostatecznie nawilża skórę, dlatego co jakiś czasu na noc używam na niego maseczkę nawilżającą  lub krem nawilżający.
Pomimo ceny wiem, że ten krem na pewno jeszcze kupię.




Po szczegółowe informację dotyczące kremu odsyłam do strony, z której dokonałam zakupu i szybko towar otrzymałam.
http://www.azjatyckibazar.com/wyszczuplaj-cy-twarz-krem-bio-essence-z-atp/


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Maseczka na noc LIOELE Multi Seaweed Gel- znakomite nawilżenie



Maseczka w formie żelu firmy LIOELE  zawiera w swoim składzie 90% wodorostów morskich, których zadaniem jest nie tylko regeneracja skóry, ale również (przede wszystkim) nawilżanie. I to zadanie ta maseczka spełnia znakomicie. Wodorosty  zawierają sporo witamin i minerałów,  poprawiają krążenie krwi, dzięki czemu skóra  nabiera zdrowego blasku. 
Ponadto maseczka zawiera koenzym Q10, który działa przeciwzmarszczkowo.
Ma ona formę przeźroczystego żel, który w trakcie kontaktu ze skórą zmienia swoją formułę na lekko płynną. Dzięki temu doskonale się rozprowadza, i co ważne (a co przeszkadza mi w innych maseczkach nawilżających), nie pozostawia tłustego filmu na skórze.
Mam cerę mieszaną, ze skłonnością do przesuszania, bądź przetłuszczania (w zależności od wielu czynników), dlatego obawiałam się, jak skóra będzie wyglądała rano. I niepotrzebnie. Skóra nie świeciła się, lecz była doskonale nawilżona i miękka w dotyku.

Zaczynam rozumieć, dlaczego maseczki na noc są  popularne w Azji, chociaż wcześniej nie rozumiałam, jak można na skórę nakładać dodatkową warstwę kosmetyku! Można J



poniedziałek, 30 lipca 2012

Essence - Lakiery z serii Nude Glam

Pora na chwilę odpoczynku od kosmetyków azjatyckich.
Seria lakierów Nude glam nie jest nowością- weszła na rynek jakiś czas temu.
Cała gama kosmetyków dostępna jest w Douglasie, Astorze i SuperPharmie. 
Możliwe, iż jakieś inne drogerie również prowadzą ich dystrybucję. Jeśli tak, to proszę o informację.


Lakiery te uważam za absolutny hit z kilku powodów:
  •  tanie, cena wynosi ok. 6 zł
  • znakomicie się rozprowadzają, konsystencja nie jest gęsta, ale jednocześnie nie spływa z paznokcia
  • znakomity pędzelek! dopasowuje  się do kształtu  paznokcia
  • standardowo trzeba nałożyć dwie warstwy, ale schną szybko
  • utrzymuje sie ok 6 dni!!! ( w przeciwieństwie do osławionego Inglota, który u mnie na drugi dzień po nałożeniu zaczął odpryskiwać)
  • bardzo duży wybór kolorów, często wprowadzają nowe serie, który są na bieżącą z aktualnymi trendami
Lakiery dostępne są w 7 odcieniach:
01 - cotton candy (matowy),
02 - iced strawberry cream (lekko błyszczący),
03 - cookies & cream (lekko mieniący się na złoto),
04 - iced latte (lekko mieniący się),
05 - toffee to go (lekko mieniący się na srebrno),
06 - hazelnut cream pie (lekko mieniący się),
07 - cafe ole (lekko mieniący się).




Moim ulubieńcem jest odcień 07- cefe ole. Jest to neutralny odcień beżu, który pasuje do każdego ubrania i stylizacji. Jest lekko błyszczący, odwraca uwagę od ewentualnie przesuszonych skórek i innych mankamentów paznokcia. Aby efekt błyszczenia był bardziej intensywny nakładam na niego bezbarwny lakier ze złotym brokatem.

Jedynym minusem, jeśli mowa o kosmetykach Essence, jest ich wybiórcza dostępność.
Trudno w jednym sklepie znaleźć cała ich serię.

Polecam stronę producenta:
http://www.essence.eu/pl/produkty/paznokcie/lakier-do-paznokci.html

poniedziałek, 16 lipca 2012

Skin79 The Oriental Gold BB Cream SPF25

Kolejnym kremem BB, który postanowiłam wypróbować jest Skin79 The Oriental Gold BB Cream SPF25.
Jest to krem do skóry mieszanej lub suchej ( trudno mi zrozumieć, dlaczego większość kremów BB jest jednocześnie do skóry suchej, jak i mieszanej- przecież mają całkowicie odmienne potrzeby!) i ma kontrolować wydzielanie sebum (nie kontroluje).
Jego ulepszona formuła ma nawilżać (nawilża), działać przeciwzmarszczkowo i wybielająco (trudno stwierdzić).
Posiada praktyczne opakowanie z lusterkiem w wieczku oraz kremowym różem 2w1 do ust i policzków.
Ponadto, tak jak pozostałe kremy BB, chroni przed promieniami UV (SPF25 PA++).


Krem ma przyjemny zapach i dosyć gęstą, odżywczą konsystencję.
Skóra wygląda na dobrze nawilżoną, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest dobrze "odżywiona".
Bardzo spodobał mi się naturalny kolor, który znakomicie dopasowuje sie do cery i jest niewidoczny na skórze.
Poprzez swoją gęstą konsystencję krem nie najlepiej sie rozprowadza i jest wyczuwalny na skórze. Pomimo tej niedogodności cera wygląda naturalnie, jest lekko rozświetlona.
Na pewno tym kremem nie osiągniemy efektu idealnego matu, zaś po kilku godzinach skóra zaczyna się świecić, lecz całość daje pozytywne wrażenie.
Najbardziej podoba mi sie w tym kremie to, że znakomicie nadaje sie jako baza na powieki i pozwala szybko zrobić szybki  makijaż, gdyż  nie trzeba za bardzo przykładać się do starannego jego rozprowadzenia.


poniedziałek, 25 czerwca 2012

NESURA plastry oczyszczające nos- NIGDY WIĘCEJ!!!

Wprawdzie pisałam, że już nigdy nie skuszę się na tego typu produkty, jednak zamawiając maseczkę GEROU HERBAL CONK MASK,  zamówiłam jednocześnie plasterek na nos NESURA Pore Deep Charcoal Strip For Nose Care - teoretycznie to silnie oczyszczające plasterki zawierające węgiel drzewny, które mają  dogłębnie oczyszczać pory z wągrów i zanieczyszczeń.



Z jednej strony są czarne- te stronę należy nakleić na zwilżony uprzednio nos.
Najlepiej tak go przykleić, by wystający "czubek" plastra był na czubku nosa- w przeciwnym razie góra plasterka będzie za blisko oczu, co źle wpłynie na delikatną skórę pod oczami.
Plasterki pakowane są osobno, co z pewnością jest ich plusem... jeśli już się ich używa.

Niestety kiedy odkleiłam plasterek po 15 minutach, gdy był już suchy- NIC!!!

Więcej pisać nie trzeba, nie zadziałał..

Z ciekawości poczytałam sobie opinie innych osób, które tego produktu używały- i są to opinie pozytywne!

Nie wiem  z czego to wynika, ale po raz kolejny dochodzę do wniosku, że opinie czytać można, ale wypróbować trzeba samemu :))



piątek, 22 czerwca 2012

Paletki cieni WET n WILD - kwiatowa namiastka raju :)

Składając ostatnio zamówienie w http://www.nocanka.pl/ zauważyłam ładnie wyglądające paletki cieni WET n WILD:
nr 21 Paradise




 i nr 20 Oasis






WET n WILD to znana w Stanach Zjednoczonych marka oferująca dobrej jakości  kosmetyki w atrakcyjnych cenach.
Do paletki dołączone są dwa aplikatory, niestety kiepskiej jakości, które od razu  zamieniłam na inne. Ponadto kasetka posiada wysuwane lusterko (zauważyłam to dopiero po tygodniu użytkowania ).


Każda z paletek posiada 4 cienie, które znakomicie ze sobą współgrają.
Niezależnie od tego, w jaki sposób się je nałoży- wyglądają znakomicie.
Generalnie tło kwiatów nakładam na całą powiekę, pozostałe dwa jaśniejsze łączę ze sobą na ruchomej powiece, zaś najciemniejszy odcień służy mi do konturowania oka.

Cienie bardzo dobrze rozprowadzają się na powiece, ładnie stapiają się ze sobą.
Niestety troszkę się osypują, ponadto trudno nałożyć je na aplikator.
Ja najpierw bokiem aplikatora "rysuję" po ich powierzchni, dzięki temu powłoka mięknie i można cienie bez problemu nałożyć na powiekę.
Do ewentualnych minusów można zaliczyć również lekką zmianę koloru turkusowego na zielonkawy- na szczęście odcień zieleni jest subtelny i bardzo mi odpowiada.

Pomimo tych minusów (które jak teraz zauważam trochę miejsca tu zajęły) uważam te cienie za bardzo dobre rozwiązanie- zwłaszcza na dni, gdy nie chce mi się wymyślać harmonijnych połączeń lub brak mi czasu na precyzyjny makijaż oka.  Są również dobrym rozwiązaniem na podróż- jedna paletka wystarczy, by ładnie podkreślić oko i stworzyć różne wersje makijażu.




wtorek, 19 czerwca 2012

SKINFOOD Platinum Grape Cell Essential BB Cream SPF45

Składając ostatnio zamówienie na kolejne kosmetyki wrzuciłam do koszyka próbki tego kremu BB. Wprawdzie marka SkinFood nie skradła mojego serca, ale spodobało mi się opakowanie.
Poza tym lubię sprawdzać nowe kremy BB- jest ich tyle, że chętnie przetestowałoby się jak najwięcej! Na szczęście są próbki, które ratują budżet!



SKINFOOD Platinum Grape Cell Essential BB Cream SPF45 polecany jest zwłaszcza do skóry dojrzałej, gdyż przywraca skórze sprężystość dzięki zawartości cząsteczek platyny oraz wyciągu z winogron (jednej z najlepszych odmian- Burgogne). Ponadto chroni skórę przed szkodliwymi skutkami działalności wodnych rodników.

Tego działania nie opiszę, bo sprawdzić go gołym okiem i w tak krótkim czasie nie sposób.

Skupię się na tych pierwszych wrażeniach.
Przede wszystkim spodobała mi się konsystencja- idealna. Krem łatwo sie rozprowadza, pokrywa przebarwienia, chociaż na  te mocniejsze trzeba nałożyć dodatkowe warstwy. Niezależnie od tego, ile sie kremu BB nałoży- nie jest on widoczny na skórze!
Koloryt jest wyrównany, gdyż krem dopasowuje sie do aktualnego koloru skóry.
Na skórze wygląda ładnie, pozostawia naturalne wykończenie, bez efektu płaskiego matu.
Utrzymuje sie praktycznie cały dzień.
Jedynym minusem jest to, że po kilku godzinach trzeba użyc bibułki matującej.

Ogromnym plusem jest wysoki filtr, który nie obciąża skóry.



piątek, 15 czerwca 2012

Kocie oko wg CHARMING CAT MASCARA

Charming Cat  to wodoodporny tusz do rzęs, który ma ułatwić stworzenie efektu kociego oka. Wiadomo, sam tusz kociego oka nie stworzy, ale nawet przy najlepszym makijażu, brak odpowiedniego tuszu może zepsuć efekt.





Tusz ma przystępną cenę (ok. 12 zł), dlatego nie spodziewałam się spektakularnego   wrażenia. Szczoteczka dobrze rozprowadza tusz na rzęsach i bardzo dobrzeje  rozdziela. Przy dodawaniu kolejnej warstwy może pojawić się efekt sklejenia).
Tusz dobrze utrzymuje się na rzęsach, nie osypuje się ani nie kruszy.
Czy jest naprawdę wodoodporny? Tego nie sprawdzałam, generalne zmywam go oliwą z oliwek i dobrze schodzi.
Rzęsy są  mocno wydłużone, ale pogrubienie jest  średnie.  
Efekt jest dobry.
Ze względu na przystępną  cenę  produkt wart jest polecenia.
Jedynym minusem, który zanotowałam jest nieprzyjemny, chemiczny zapach.







Maseczka zamiast kosmetyczki? GEROU HERBAL CONK MASK

GEROU HERBAL CONK MASK to maseczka typu pell off oczyszczająca pory.
Wg producenta produkt ten  usuwa zaskórniaki i wągry z nosa i okolic.





Od kiedy wprowadzono na rynek plastry oczyszczające pory, co jakiś czas kuszę się na kolejny produkt, który wreszcie to zadanie spełni. Saszetka tej maseczki nie była droga, dlatego postanowiłam przeprowadzić kolejną próbę .
Maseczka ma czarny kolor, co utrudnia stwierdzenie, czy rzeczywiście cokolwiek usuwa.  Konsystencja nie jest zbyt gęsta, dlatego obawiałam się, że nie zaschnie. Moje obawy były bezpodstawne- już po 10 minutach maseczka była sucha. Należy ją ściągać od góry nosa w dół.
Efekt???
Gładszy nos jako wynik naciągnięcia skóry i przesuszenia.
Zaskórniki tam gdzie były, tam pozostały.
A przez cały kolejny tydzień musiałam radzić sobie ze schodzącą z nosa skórą.
Jak dla mnie- ta maseczka z pewnością konkurencji profesjonalnemu oczyszczaniu nie robi!




czwartek, 14 czerwca 2012

Moja miłość- DR.JART+ BLACK LABEL DETOX HEALING BB CREAM SPF25 PA++

DR.JART+ BLACK LABEL DETOX HEALING BB CREAM SPF25 PA++  to mój ideał jeśli chodzi o kremy BB.
W tej chwili... bo niestety często zmieniam zdanie, gdyż w zależności od pory roku, samopoczucia, stanu cery- moja ocena się zmienia.

Black Labet  to krem BB do cery suchej lub mieszanej, przeznaczony do stosowania również dla mężczyzn.
Nic dziwnego- nie jest widoczny na twarzy.
Tak jak każdy BB krem ma rozjaśniać, wygładzać, nawilżać i działać antystarzeniowo.
Zapewnia uczucie gładkiej, nawilżonej skóry przez cały dzień.
Maskuje zaczerwienienia i niedoskonałości.




I wszystko się zgadza!!!

Krem bardzo dobrze się rozprowadza, dając wrażenie odżywienia skóry (ale bez uczucia zapychania porów). Maskuje przyzwoicie, wprawdzie nie pokrywa wszystkich przebarwień, lecz dzięki temu  skóra wygląda bardzo naturalnie i zdrowo. Ponadto znakomicie wyrównuje koloryt.
Po należeniu jest widoczny na twarzy, lecz efekt lekkiej maski szybko znika, gdy krem "stopi się" ze skórą.
Skóra wygląda na zdrową, jest rozświetlona  do wieczora.
Chociaż moja skóra ma tendencję do błyszczenia już po 2 godzinach od nałożenia podkładu i pudru matującego, w tym przypadku, pomimo faktu, że pudru do wykończenia nie używam, aż do wieczora nie musiałam nic poprawić.
Po kilku godzinach można ewentualnie przyłożyć do twarzy chusteczkę higieniczną, by odnowić efekt.
Puder brązujący (perełki AVON) i róż (NUBA) dobrze współgrają z tym kremem, nie tworzą się plamy. Po użyciu różu WIBO po kilku godzinach powstają plamy, które trzeba zetrzeć.

Jeżeli chodzi o efekt "idealnej" cery to jedynym produktem, który wg mnie może z BLACK LABEL konkurować jest SHISEIDO Sun Protection Compact SPF30-  ochronny puder w kompakcie, który jednak posiada jeden duży minus- jest  baaaardzo widoczny na twarz i szybko się ściera.
No ale jego zadaniem jest ochrona przed słońcem, więc nie można aż tyle wymagać.




Kolejną zaletą, która całkowicie przekonuje mnie do tego BB kremu jest oczyszczanie i odnowa skóry. Jak sama nazwa wskazuje zadaniem tego kremu jest również detoks, czyli oczyszczenie skóry z zanieczyszczeń.
Może się wydawać, że to działanie podświadomości, ale u mnie to działa :)
Testuję go od zimy i jak na razie to mój faworyt.






środa, 13 czerwca 2012

MISSHA VITA MATTE SPF 20 PA ++

Kolejnym kremem BB, z którym wiązałam spore nadzieje  była Missha Vita Matte. Krem ten testowałam zimą i zrobił na mnie całkiem dobre wrażenie.

To krem o kompleksowym działaniu 4 w 1: ochrona skóry, krycie niedoskonałości, pielęgnacja i nawilżanie. Poprawia strukturę skóry, reguluje wydzielanie sebum, kryje niedoskonałości.
Missha Vita Matte  łączy 7 podstawowych kompleksów witamin pochodzących z naturalnych składników. Zawiera łagodzący ekstrakt z grejpfruta, wyciąg z korzeni perełkowca wąskolistnego, uspokaja i zalecza problemy skórne.





Jak już wspomniałam pierwsze moje wrażenia były pozytywne: dobre krycie, naturalny efekt, przyzwoite matowienie skóry.
Kiedy teraz go przetestowałam i skonfrontowałam swoje wrażenia z wcześniejszymi zapiskami, to jestem zaskoczona. Nie wiem, czy to efekt pory roku, zmian w cerze, czy też testowałam go wcześniej po innych kremach, które nie sprawdziły się na mojej cery, stąd pozytywne wrażenie na zasadzie kontrastu.

Opiszę swoje wrażenia na dzień dzisiejszy:


PLUSY:
  • gęsta, odżywcza formuła dobrze sie rozprowadza i jednocześnie pielęgnuje skórę
  • mimo jasnego odcienia daje naturalny efekt
  • dobrze pokrywa przebarwienia skórne ( trochę gorzej cienie pod oczami i znamiona na skórze)
  • po nałożeniu dobrze stapia się ze skórą i mimo braku matu efekt jest zadowalający

MINUSY:
  • średnio pokrywa cienie pod oczami i znamiona
  • po nałożeniu jest widoczny na skórze
  • zbiera się w porach
  • podkreśla suche skórki
  • jest ciężki
  • po 3 godzinach na twarzy pojawia się błyszcząca tafla a pory są jeszcze bardziej widoczne

Ten podkład nie jest dla mnie, a czy Wam sie sprawdził?



Baza pod krem BB?

Kremy BB  w swoim składzie mają sporo silikonów, które z jednej strony zapychają pory (przy odpowiednim oczyszczaniu nie stanowi to większego problemu), z drugiej zaś trudno nie dostrzec wygładzenia skóry. Czy konieczne, bądź zasadne jest stosowanie pod krem BB bazy?
Używając "zwykłych" podkładów obowiązkowo bazę stosowałam.
Natomiast kremy BB bywają różne- baza pod niektóre z nich jest błędem, ponieważ jeśli posiadają odpowiedni "poślizg" to baza sprawi, iż krem nie będzie się utrzymywał na skórze, spłynie z niej ( taki efekt miałam po użyciu bazy pod krem BB Dr Jart Black Label Detox).
Natomiast jeśli krem nie rozprowadza się w odpowiedni sposób, bazę warto zastosować.

Dla mnie najlepszą bazą  pod makijaż jest fluid kaszmirowy Bielenda Professionel:
http://dcdpaznokcie.pl/sklep/Bielenda-Kaszmirowy-fluid-35-ml,,,149_235,2776.html






Produkt ten znakomicie nawilża skórę, wygładza twarz oraz szyję, ładnie pachnie różami, a ponadto można go stosować jako bazę na powieki (jednak w tej roli lepiej sprawdza się baza na powieki ART DECO)


Innym produktem, który zastępuje mi bazę jest serum AVON ANEW REVERSALIST (Serum naprawcze 35+).



Wprawdzie przeznaczenie tego produktu jest inne, jednak niezależnie od wieku znakomicie wygładza i pielęgnuje skórę, a ponadto sprawia, że podkład nie tylko dobrze się rozprowadza, nie zbiera się w zagłębieniach skóry (bo to serum je 'likwiduje'), ale również utrzymuje się o wiele dłużej.



A Wy jaką bazę polecacie?





poniedziałek, 11 czerwca 2012

Krem na noc MISSHA NIGHT REVOLUTION PERFECT MASTER




MISSHA NIGHT REVOLUTION PERFECT MASTER to luksusowy, regeneracyjny krem na noc, którego głównym zadaniem jest  redukcja odznak starzenia. Ma on powodować, iż skóra rano jest wypoczęta oraz promienista.

Mocno odżywcze składniki kremu działając podczas snu - oczyszczają skórę, ujędrniają, nawilżają, działają relaksacyjnie a także stymulują metabolizm komórek skóry.


Produkt firmy MISSHA w swoim składzie zawiera:

* DN-AidTM, będący ekstraktem z rośliny Cassia - Alata (Strączyniec Alata), która rośnie w tropikalnych obszarach Ameryki Południowej.
Składnik ten,   wynaleziony we współpracy z francuskim SERO BIOLOGIQUES, chroni przed starzeniem skóry spowodowanym szkodliwym działaniem promieni słonecznych UV.
Ponadto nadaje skórze witalności, poprzez naprawę komórek uszkodzonych promieniami słonecznymi UV.

* TRYLAGENTM- to kombinacja aktywnych peptydów i protein, które zwiększają ilość
oraz jakość kolagenu w komórkach skóry. 

* EXTRAMEL-CTM- kompleks antyoksydantów z owoców melona

Krem należy nałożyć  na oczyszczoną skórę twarzy, a następnie wklepać go delikatnie palcami - aż do całkowitego wchłonięcia.
Ma on gęstą konsystencję, która jednak szybko się wchłania, jednak na skórze pozostaje leki film.
Krem ma piękny zapach. Wpływu na działanie to pewnie nie ma, ale nakładanie tego kremu sprawia przyjemność.
Jeżeli chodzi o działanie przeciwzmarszczkowe, to trudno jednoznacznie stwierdzić, czy takowe posiada. Wprawdzie skóra rano jest gładsza i dobrze nawilżona a  pory mnie widoczne, lecz przy wszelkiego rodzaju kosmetykach przeciwzmarszczkowych najlepiej prześledzić skład takiego kremu, następnie kierować się tym, jak cera przyjmuje jego składniki.

Krem pod oczy HERA AGE AWAY EYE CONTOURING CREAM




Zadaniem tego luksusowego,  mocno skoncentrowanego kremu pod oczy  jest redukcja zmarszczek oraz rozjaśnienie i rozświetlenie skóry w okolicach oczu.
Zawiera on roślinne proteiny, które wnikają i wypełniają skórę wokół oczu, zaś aktywne składniki kremu wnikają dogłębnie w skórę zwiększając jej elastyczność. Niewielką ilość kremu należy nałożyć punktowo na okolice oczu i wklepać, aż zostanie całkowicie wchłonięty.
Krem ten można stosować zarówno rano, jak i wieczorem. Osobiście stosuję go tylko wieczorem, gdyż posiada gęstą konsystencję, co może wpływać na jakość makijażu. Po nałożeniu pozostawia tłusty film, zmarszczki są uwidocznione, jednak rano efekt jest zadowalający. Skóra wokół oczu staje się elastyczna, zaś zmarszczki mniej widoczne. 


niedziela, 10 czerwca 2012

Oczyszczanie- kluczowy składnik sukcesu kremów BB! DEEP CLEANISING OIL DHC

Kremy BB zawierają mnóstwo silikonów!!! To ostrzeżenie niejednokrotnie pojawia się w postach dotyczących kremów BB. Jednocześnie nie zdajemy sobie sprawy, że prawie wszystkie kosmetyki, których używamy ten demoniczny silikon zawierają. Jeśli już się zdarzy, że kosmetyk silikonu nie zawiera, informacja ta pojawia się w reklamach, na etykiecie, stronie firmowej producenta. Silikony nie są złe- pod warunkiem, że wiemy jak je usuwać ze skóry. sama Krem BB trudno usunąć tradycyjnym środkiem do demakijażu, co może być przyczyną powstawania krost i innych podrażnień skóry. Problemy skórne są związane nie tyle z kremem, co z zanieczyszczoną skórą.  
Najtańszym (stosunkowo) preparatem do demakijażu jest oliwa z oliwek. Początkowo stosowałam ją w wersji nierozcieńczonej. Przy cerze tłustej można przygotować sobie domowym sposobem dwufazowy preparat do demakijażu- oliwa z oliwek połączona z hydrolatem (polecam hydrolaty ze strony http://www.biochemiaurody.pl/) lub tonikiem (ja  stosuję toniki Ziaja, gdyż ich skład jest prosty i dobrze łączą się z  oliwą).  
Oliwa znakomicie oczyszcza skórę i zmywa makijaż (również wodoodporny). Jedynym minusem jest to, że takie oczyszczanie zajmuje trochę czasu. 
Dlatego postanowiłam znaleźć preparat, który szybciej makijaż i krem BB zmyje.
Dużo dobrego czytałam o DEEP CLEANISING OIL DHC. Olejek ten ma oczyszczać twarz, zmywać brud i makijaż, pozostawić twarz oczyszczoną i miękką. 
Skład kosmetyku przedstawia się następująco:
  • oliwka z oliwek ( olea europaea (olive) fruit oil ) - odżywia skórę, pozostawia na niej film ochronny
  • caprylic / capric triglyceride - mieszanka olejów roślinnych, naturalna podstawa w emulsjach,
  • sorbeth-30 tetraoleate - emolien, środek rozpuszczający
  • tocopherol - witamina E, zapobiega wolnym rodnikom, naturalny antyoksydant, ma działanie przeciwstarzeniowe
  • pentylene glycol ( glikol pentylenowy ) - składnik nawilżający, rozpuszczalnik
  • phenoxyethanol - subtancja używana jako rozpuszczalnik do zapachów, naturalnie występuje w zielonej herbacie i cykorii, ma właściwości konserwujące, może być używany w naturalnych kosmetykach
  • stearyl glycyrrhetinate - składnik przeciwzapalny
  • rosmarinus officinalis ( rosemary ) leaf oil - pobudza krążenie krwi, działa odżywczo a także leczniczo na infekcje skórne
Olejek należy nałożyć na suche dłonie i masowac nim twarz, włącznie z powiekami. Nastepnie zwilżamy dłonie, przykładamy do twarzy i masujemy- olejek zmienia konsystencję w delikatne mleczko, które bardzo dobrze zmywa makijaż i zanieczyszczenia.





Pomimo pozytywnych opinii znajdowanych na forach, podeszłam do tego produktu sceptycznie.
W jaki sposób dwie, trzy krople olejku  zmyją tusz, cienie i kremy BB? 

Formuła kosmetyku jest lekka, lekko tłustawa o zapachu (subtelnym) oliwy z oliwek. Dobrze rozprowadza się na dłoni i na twarzy. Po kilku sekundach rozpuszcza makijaż- tym samym wystarczy go zmyć wodą i twarz jest czysta i gładka. Byłam zaskoczona jego działaniem, dlatego próbowałam jeszcze oliwy i innych płynów do demakijażu, by sprawdzić, czy pozostałości kosmetyków są nadal na twarzy. 
I nic. Czysto!!!
Wprawdzie wygórowana cena może odstraszyć, ale kosmetyk jest tak wydajny i skuteczny, że warto pokusić się o zakup. 



piątek, 8 czerwca 2012

Baviphat Indi Girl Tea Tree Trouble Catch BB Cream


Baviphat Indi Girl Tea Tree Trouble Catch BB Cream

Przyznam, że tym, co kierowało moim wyborem tego kremu było opakowanie- śliczne, ciekawe, zabawne. Tym bardziej zaskoczyła mnie jego zawartość i nie było mi bynajmniej do śmiechu.
Co obiecuje producent?

Krem BB  zawiera wyciąg z drzewa herbacianego, który ma kontrolować wydzielanie sebum, działać antybakteryjnie, nawilżać oraz koić  skórę. Oprócz olejku z drzewa herbacianego zawiera ekstrakty z morwy białej, wąkrotki azjatyckiej, portulaki pospolitej oraz betaglukan.

Niestety czytając opis nie zwróciłam uwagi, że ten krem nie zawiera filtra, co wydawało mi się normą w kremach BB!
Po kilku użyciach mogę stwierdzić, że to nie jest krem dla cery problematycznej, z rozszerzonymi porami, która szybko zaczyna się świecić.
Konsystencja jest dobra, dobrze się rozprowadza, ładnie pachnie olejkiem herbacianym, pokrywa dosyć dobrze przebarwienia i... No właśnie, na tym kończą się plusy.
Zacznę od koloru- mogę go nazwać trupio białym. Na pewno nie sprawdzi się przy ciepłej, lekko opalonej karnacji. Odcień bieli  jest zimny i chociaż, jak pisałam wyżej, pokrywa przebarwienia to paradoksalnie uwidacznia cienie pod oczami.
Upływ czasu nie uwidacznia zalet-  krem nie stopił się ze skórą, stworzył efekt maski,  zaś po godzinie skóra zaczyna się świecić a pory stają się coraz bardziej widoczne. Ponadto zostawia na skórze nieprzyjemna, lepka warstewkę.

Cóż, opakowanie to nie wszystko, ale poszukiwania dają satysfakcję. Zwłaszcza gdy znajdzie się kosmetyk idealny.
Miłych poszukiwań :))





środa, 6 czerwca 2012

MISSHA M PERFECT COVER BB CREAM SPF42 PA+++

Głównym zadanie tego BB kremu (tak jak i wszystkich innych) jest maskowanie niedoskonałości, przy jednoczesnym zachowaniu wrażenia "gołej" i  idealnej cery. Według producenta dzieki NA-Complexowi Missha leczy i koi skórę, rozjaśnia przebarwienia i spowalnia starzenie cery.
Jest to drugi krem BB, który wypróbowałam, na szczęście zatarł to negatywne wrażenie po wypróbowaniu mojego pierwszego BB kremu!!!
Kiedy pierwszy raz czytałam na blogach o tych cudach rynku azjatyckiego podeszłam do tego baaaardzo sceptycznie. Przeciez wypróbowałam juz prawie wszystko!!!! Vichy, Chanel, Estee Lauder, Rimmel, Lierac i wiele, wiele innych!!! Jedne były lepsze, inne zawiodły całkowicie. Wiec dlaczego jakiś krem, który na dobrą sprawę nie do końca jest  podkładem, miałby poradzić sobie z moją problematyczna cerą?

Poi wielu próbach powoli mam listę TOPOWYCH BB kremów (dla mnie! niech każdy kupuje najpierw kilka próbek i testuje na sobie. Kierowanie się opisem kremu nie gwarantuje sukcesu- na mojej skórze sprawdzały się takie, które powinnam od razu odrzucić, bo np. były przeznaczone tylko dla cery suchej, a sprawdziły się!!!! Co za radość!)
Oto moje spostrzeżenia po testach MISSHY:



  • ZAPACH bardzo przyjemny, może nie ma wpływu na jakość kosmetyku, ale jednak przyjemnie jest rozprowadzać na twarzy ładnie pachnący kosmetyk
  • rozprowadza sie dobrze, jednak poprzez jego gęstą konsystencję trzeba troche kosmetyku nałożyć, by pokryć całą twarz- opłaca się, bo nie jest widoczny na twarzy
  • przebarwienia i zaczerwienienia pokrywa średnio, ale wystarczająco
  • skóra wygląda promiennie, ale naturalnie
  • efekt matu jest delikatny, ale utrzymuje sie do 7 godzin!!! (dotychczas po 2 godzinach twarz świeciła mi się jak latarnia morska w mroczną noc). Potem wystarczy przyłożyc do twarzy chusteczkę higieniczną, by skóra wyglądała świeżo i ładnie
  • ewentualnie mozna go przyprószyć pudrem, by twarz dodatkowo zmatowić, ale traci sie odrobinę efektu naturalności
  • po odczekaniu kilku minut (by krem stopił się ze skórą) można nałożyć róż
  • KOLOR to kwestia problematyczna. Ja zamówiłam sobie kolor 23, niestety odcień przypomina brudnawy beż, ale jak pokryje się nim całą twarz, to efekt jest dobry (przy pokryciu tylko przebawień kolor niestety za bardzo się odznacza)
  • WRAŻENIA: dla mnie jeden z lepszych (ale nie najlepszy) BB kremów. Cena jest przystępna, wiec warto wypróbować

wtorek, 5 czerwca 2012

Powitanie- o kremach BB i innych cudach!

WITAM
Pora na coś od siebie!!!
Skończyłam własnie czytanie kolejnego  bloga o kosmetykach, zwłaszcza azjatyckich.
Jak to mam  w zwyczaju, po kolejnej recenzji DOSKONAŁEGO, jedynego i wspaniałego kremu BB odruchowo przekierowałam sie na google, by wyszukać, gdzie można kupic próbkę, ile kosztuje i tylko spojrzeć, poczytać o działaniu.
Jak zwykle skonczyło sie na zakupach. Tu 3 zł, tu 4,5... i wbrew logicznym zasadom matematyki stówka poszła... Hmm, a wydawało mi się, że liczyć potrafię. No ale cóż, jak widać zyję w błędzie.
Kolejne próbki dotrą pewnie za kilka dni.
No i testowanie zacznie się od początku.
A kosmetyków wypróbowałam już sporo.
Ale nigdy nie można powiedzieć, że to już koniec!!!!